Dziś o „zjawisku” pomijanym i przemilczanym. Objawiającym się z zaciszach mieszkań, w sklepach i na placach zabaw. Nie chodzi o samotne macierzyństwo, ale o samotność osoby, która ¾ swojego życia spędza sam na sam z dziećmi.
Ciekawie pisała o tym Matka tylko jedna - że jak masz te dzieci i tego męża, to o jakiej samotności mowa? Że na urlopie macierzyńskim, wychowawczym samotna?
Chodzi o te kilka, kilkanaście godzin, kiedy matki są w rutynowej aktywności, obarczone opieką w trybie ciągłym i nie mają szans na jakąkolwiek towarzyską relację. Czasem chwilę pogadają na placu zabaw z innymi matkami. Najczęściej znów tylko o dzieciach. Czasem siądą do fejsbuka, tam pogadają o kolkach i pierwszych ząbkach. Jest jeszcze komórka. Przez nią można gadać non stop. Ale czy to może w jakimś stopniu zastąpić realne spotkanie?
Samotność matek to niedostatek relacji z innymi ludźmi, spotkań towarzyskich, interakcji. Relacje międzyludzkie to jedna z najważniejszych potrzeb naszego życia. Poczucie, że ktoś ma dla nas czas, że nas słucha, że nas rozumie, że lubi, że miło spędza się razem czas. Wspólny spacer czy kawa ma inne znaczenie. Nawet, gdy jesteśmy zmęczone, niewyspane, przygnębione. Nabieramy dystansu, odciążamy psychicznie głowę, która nieustannie wibruje wokół jednego tematu.
Ale jak i gdzie się spotkać?
Matki są niechętnie widziane w galeriach. Dzieci które wrzeszczą lub biegają, przeszkadzają i zakłócają spokój innym. W restauracji? Jeśli karmią piersią, mogą innym "obrzydzać jedzenie", niby to naturalne, ale "naturalne jest też sranie i szczanie choć nikt tego przecież publicznie nie robi" (cytat wielokrotnie w różnych formach powtarzany na grupie fejsbukowej ups! "Dziewuchy-dziewuchom").
Wspólne zakupy? Odpadają. Płaczące dziecko to zawsze „biedne dzieciątko” któremu matka robi jakieś kuku, że ono tak płacze. Pewnie dlatego, że w sklepie, a sklep to przecież nie jest miejsce dla dzieci!
Odwiedziny dziadków? Tak, ale jeśli nie jest to litania pouczeń, porad, krytyki i czepialstwa. Tego akurat matka potrzebuje najmniej.
Jeśli matka tkwi w tym samotnym trybiku, zdarza się, że dostaje fiksacji na punkcie macierzyństwa i sama traci szansę na kontakty z innymi. Oczekiwania społeczne wobec matek są kolosalne, zarówno chodzi o ich wygląd i zachowanie, ale też sposób w jaki wychowują dziecko (dieta, opieka, spędzanie czasu…). Zewsząd napływają informacje i opinie, jakie matki mają być. Tym samym życie matek kręci się wokół dziecka i przestają dostrzegać, że istnieją inne aspekty życia i kierunki myślenia, że nadmierna koncentracja na dziecku nie pomaga w budowaniu relacji z innymi (przestajemy mieć cokolwiek do powiedzenia poza „kupą i zupą”).
Czy na własne życzenie, czy nie, nie da się zaprzeczyć, że samotność matek jest powszechna i pomijana. Dlatego matki - wspierajcie się nawzajem!