Co dobrego mnie dziś spotka? Pytam siebie. A potem czekam, aż to dobre przyjdzie. Czasem nie przychodzi, za to przychodzi złe. Czy czuję rozczarowanie? Czasem tak, a czasem pytam siebie - co to mówi mi o mnie? Bo wierzę, że mówi dużo. Wierzę w symbole, w celowość, w nieprzypadkowość. Przyjmuje to, co przychodzi, nawet jeśli wcale mi się nie podoba i nawet jeśli na początku pojawia się bunt.
Oddycham tym rozgoryczeniem, presją, smutkiem, złością.
Lubię czuć i mieć wgląd w siebie. Od kiedy? Od kiedy sobie na to pozwoliłam i nauczyłam się wyłączać ocenę poznawczą. Coś, czym kierowałam się przez większość życia, czyli racjonalny umysł, przestało mi wystarczać. Przestało działać na moją korzyść.
Dlaczego? Bo stanowiło powód do myślenia, że jestem bezwzględnie do naprawienia.
Żyjemy w czasach, które skłaniają, aby chcieć naprawiać siebie i innych. Z łatwością znajdujemy elementy do naprawy, nieważne jakiego obszaru dotyczą. Zawsze jest coś, co można lepiej. Ale czy musimy się naprawiać, reformować, przekształcać w lepszą wersję?
A może lepiej nam będzie, aby swoim życiem opowiadać swoją własną historię, z każdym nieidealnym elementem. Z wglądem w siebie, takim autentycznym.
Może wcale nie potrzebujemy wiedzy, co i jak naprawiać. Może wystarczy świadomość, że problemy emocjonalne przejawiają się na poziomie fizycznym i możemy się z tym zmierzyć.
Poczucie, że wystarczy nam odwagi i gotowości aby spotkać się ze sobą. Poddanie się, bez analizy, oceny, bez oczekiwań, kontroli. Zawierzenie, że ciało da nam potrzebne informacje.
Bo odpowiedzi przychodzą z ciszy. Gdyby myślący umysł miał dać jakieś skuteczne odpowiedzi z pewnością bylibyśmy już alfą, omegą i egzemplarzem idealnym.
Słuszna droga to wsłuchanie się ciało. Nawet jeśli myślący umysł ma wątpliwości to nie ma nic do stracenia. Ale nie jest to kwestia panowania umysłu nad ciałem.
To raczej odkrywcza podróż, doświadczenie głębszego procesu.
Spokojny umysł jest obecny i refleksyjny, świadomy swoich myśli i swojego stanu, uważny na odczucia, na swój stan wewnętrzny. Sztuka odpuszczania to nie tylko sztuka odpuszczenia zrobienia czegoś czy zrezygnowania z czegoś, ale też sztuka odpuszczenia odczuwania jakiś emocji czy odpuszczenia myśli. Nie wypierania ich, ale zauważenia i poddania się bez analizy i szarpania się. Nadal robienie tego, co robisz ten kierując się troską, nie strachem.
Dbanie o ciało z szacunku a nie strachu przed chorobą. Dokonywanie wyborów z potrzeby zaopiekowania, a nie z konieczności naprawiania.
W sumie, żeby poczuć się szczęśliwym, zadowolonym i wdzięcznym, nie musimy osiągnąć żadnego sukcesu, małego czy dużego. Wystarczy, że nauczymy się żyć w zgodzie z dyskomfortem życia pełnego niewygody, tęsknoty, odrzucenia, bólu, nieprzewidywalności, strat, cierpienia i samotności.
Wtedy nic w nas nie jest do naprawienia. Jest do odkrycia i wypełnienia swoją wyjątkowością.
Życie daje nam nieustające powody do wglądu w siebie i rozwoju osobistego. Czasem z tego korzystamy, ale to wymaga wysiłku więc kiedy brak nam zasobów, stoimy w miejscu albo robimy krok wstecz. Choroby, dzieci, partnerzy, konflikty, problemy zawodowe. Krok w przód lub wstecz ale mimo wszystko krok, który jest wykorzystaniem powodu i wzięciem odpowiedzialności za swoje życie.
Dlatego nigdy nie mów że jesteś samotny. Idź do lasu i zauważ, że jesteś gościem w tym domu pełnym stworzenia, że tam nie ma ciszy. Wejdź do lasu i poczuj że jedyne czego się boisz to Twój własny cień.
Całe życie pracujesz na swoją rzecz, z korzyścią lub szkodą. Można to zobaczyć, kiedy się zatrzymasz, często w bólu. Kiedy w samotności i ciszy pojawia się pustka, emocje przestają się wylewać, myśli pędzić, zapadasz w chwilę, wtedy można wgrywać nowe programy na ten oczyszczony dysk.
Pustka i cisza jest trudna, bo jesteśmy przyzwyczajeni do chaosu i hałasu, tylko taki program znamy. Uważność na siebie w takich chwilach to esensja zmian, choć łatwo je przegapić. Wolimy stare, wygodne i znane. A ciało nie pomaga, bo automatycznie podąża za starym wzorcem, błyskawicznie reaguje i znów dajemy napęd starym schematom.
Ale to wcale nie oznacza, że masz w sobie coś do naprawienia.
Oznacza jedynie to, że masz w sobie coś do odkrycia i wypełnienia swoją wyjątkowością.
Dlatego nie bierz lekcji - doświadczaj życia i pozwalaj na doświadczenie swojego życia innym, w ich własnym tempie, barwach i sposobach.
I weź przestań naprawiać! Odkrywaj. To jesteś TY 🤗