Walka o codzienne sprawy, pracę, dzieci, związek, własne potrzeby itp zabiera tyle energii, że z czasem przechodzi w wyczerpanie. Czujesz brak sił i ból w ciele. Obniża się nastrój, myśli błądzą, a sen nie przynosi regeneracji.
I ta wewnętrzna pustka, nic nie przynosi ukojenia...
Pytasz siebie - czy moje życie ma sens?
Czujesz, że tracisz nad swoim życiem kontrolę, ale to właśnie o... utratę kontroli w życiu chodzi.
Nie o utratę kontroli samoregulacji i popadanie w zależności. Ale o poddanie się i odpuszczenie kontrolowania spraw i ludzi, na których nie mamy żadnego wpływu.
Moje myślenie o życiu i świecie odzwierciedliło się w prawdach o świadomości jako jaźni absolutnej (różne drogi duchowe prowadzą do podobnego procesu dedukcji, ścieżki i narzędzia są różne, a clue jest takie samo), co przyszło naturalnie, kiedy puściłam oczekiwania i odrzuciłam wszystko, co dotąd mnie określało. Byłam doskonale zorganizowaną wielozadaniową ogarniaczką, która potrafi świetnie planować i realizować swoje cele. Mnogość działań i decyzji wynikało z mojego ego. To ego spełniało ambicje, wchodziło w konflikt, dążyło ślepo do perfekcji. Ego zagłusza głos wnętrza i odczucia z ciała. A przecież dziś nie ma jutra i dziś nie ma wczoraj. Świat jest zwierciadłem wszystkiego co dzieje się wewnątrz. Świat jest odbiciem naszego własnego umysłu. Kiedy wewnątrz Ciebie dzieje się walka, Twoje życie też będzie walką. I wyczerpaniem.
To są uniwersalne prawdy, które ramuje praktyka buddyzmu. Trafiłam na nie na swojej drodze poznania i zatrzymały mnie na dłużej. To proste, piękne, twórcze prawdy, które wzmacniają u mnie to, co zawsze było priorytetowe - wiara w ludzki potencjał i zdolność do przemiany, której napęd płynie ze świadomości.
Opisy i inspiracje oparłam na poziomie Diamentowej Drogi.
Mam nadzieję, że zainspirują też Ciebie, niezależnie od tego, w co wierzysz i też z Tobą zostaną.
Żeby móc zostać buddystą, musimy wziąć odpowiedzialność za własne życie z zaufaniem, że prawo przyczyny i skutku naprawdę działa. Poprzez nasze myśli i decyzje, tworzymy nowe nawyki, które nas albo ograniczają, albo wyzwalają. Wraz z doświadczeniem widzimy, że dzisiejsze działania kreują naszą sytuację jutro.
Na początku koncentrujemy się na włączeniu nauk Buddy w codzienne doświadczenia. Na wszystko próbujemy znaleźć natychmiastowe wyjaśnienie.
Na zewnętrznym poziomie myślimy: „To się wydarza dlatego, że wcześniej stało się to czy tamto”; na poziomie wewnętrznym: „Postrzegam tę sytuację tak a nie inaczej, ponieważ w tej chwili jestem w takim czy innym nastroju”. W ten sposób mądrość nigdy nas nie opuszcza; działa jak lustro odbijające wszystko od wewnątrz i na zewnątrz. Z czasem rozpoznanie się pogłębia i staje się coraz bardziej autentyczne.
Puszczając myśli o rzeczach które nie są niezbędne, daje sobie lekkość. Bezpośrednie działanie w danej chwili jest psychicznie zdrowe – przypomina rysunek na wodzie: przedtem niczego nie było; potem też nic nie ma; a w danym momencie wszystko do siebie pasuje! W takim postępowaniu nie ma niczego lepkiego – jest wolne od oczekiwań, obaw, od „wczoraj” i od „jutro”.
Gdy potrafimy inspirować innych nie wywołując przywiązania, to znaczy, że rzeczywiście pokazujemy im lustro i mówimy: „Tak naprawdę widzisz tylko własną twarz. Dostrzegasz we mnie coś pięknego tylko dlatego, że masz to w sobie!”. Jeżeli nauczyciel jedynie pokazuje innym ich własne zdolności, w sposób nieosobisty, to może pracować z inspiracją.
W końcu wszystko spotyka się w jednym punkcie. Każdy moment zamienia się w doświadczenie „Aha!” i „Tak, oczywiście!”. Pojawia się coś, co nazywamy „mądrością współpowstającą”. To wgląd, który przychodzi wraz z nabywanym doświadczeniem. Spontanicznie poznajemy jego znaczenie, nie będąc od niego oddzielonymi. Gdy nieustannie doświadczasz rzeczy w taki sposób, jesteś tam, gdzie powinieneś być. Musimy jedynie uważać, by nie przywiązywać się do szczęścia, ale przekazywać dobre uczucia innym. Trzeba rozumieć, że uwarunkowane radości są nietrwałe.
Doświadczajmy radości bez zewnętrznej przyczyny. Bądźmy świadomi tego, że radość przynależy do naszego umysłu. Zrozummy, że radość to chwila, która nie została stworzona – bez myśli, koncepcji, bez żadnych przeszkód. Pojawia się w momencie, kiedy jesteśmy otwarci. Staraj się osiągnąć ten stan bez żadnego zewnętrznego wpływu. Przychodzi to dzięki medytacji; to wtedy uczymy się, że umysł może sam z siebie w samym sobie odnaleźć absolutnie wszystko.
Starajcie się robić zawsze to, co pojawia się przed waszym nosem, bez rozproszenia.
Myśl, planuj, osiągaj, nabywaj. Ale rzeczy tylko niezbędne!
To jest prawdziwa wolność.
Dla zainteresowanych medytacja Karmapy XVI