Twoje dziecko to twój szef, a ty jesteś jego pracownikiem, chociaż jest maluchem i to ty, jako autonomiczna dorosła, powinnaś rządzić. Jak to?
To dziecko mówi ci, kiedy możesz się położyć i kiedy masz wstawać, kiedy masz się nim zająć i w jaki sposób, kiedy masz go nakarmić i umyć, przy tym wszystkim nie powinieneś narzekać, nie mieć negatywnych emocji i pretensji (to może mieć zły wpływ na twoją pracę i szefa), nie karać, nie zmuszać, zdrowo karmić, dbać, pokazywać świat, bawić się…
To dziecko mówi ci, kiedy możesz się położyć i kiedy masz wstawać, kiedy masz się nim zająć i w jaki sposób, kiedy masz go nakarmić i umyć, przy tym wszystkim nie powinieneś narzekać, nie mieć negatywnych emocji i pretensji (to może mieć zły wpływ na twoją pracę i szefa), nie karać, nie zmuszać, zdrowo karmić, dbać, pokazywać świat, bawić się…
Rodzicielstwo to fucha na najwyższym poziomie oczekiwań społecznych. Praktycznie każdy to potencjalny ekspert, na którego oceny i krytykę rodzic jest narażony. Oczekuje się, że wykona swoją pracę idealnie, bez zająknięcia, a "produkt" jego starań będzie spełniał wszelkie standardy porządnego obywatela, żony/męża i pracownika.
Wychowanie dziecka, przygotowanie go do dorosłego życia wśród innych, jest donioślejszą, bardziej odpowiedzialną dla kraju i trudniejszą pracą, niż zajęcie niejednego ważnego menedżera, czy prezesa czegoś tam, co to zarabia i mniema jak wielką pracę wykonuje, bo analizuje setki danych i rozmawia z setką klientów. A jednak jest pracą niewidoczną.
Wychowanie dziecka, przygotowanie go do dorosłego życia wśród innych, jest donioślejszą, bardziej odpowiedzialną dla kraju i trudniejszą pracą, niż zajęcie niejednego ważnego menedżera, czy prezesa czegoś tam, co to zarabia i mniema jak wielką pracę wykonuje, bo analizuje setki danych i rozmawia z setką klientów. A jednak jest pracą niewidoczną.
Więc, czy matki wychowujące dzieci w domu trzeba objąć takimi samymi prawami, jakie mają pracownicy na etatach?
Przykładowo matka chce móc zarobić i odkładać na przyszłą emeryturę, ale chce zostać z dzieckiem w domu, tyle, aby dziecko było w miarę samodzielne (powiedzmy, że na okres urlopu wychowawczego, który jednak przysługuje tylko zatrudnionym na etatach) i poświęcić się jego wychowywaniu. Poświęcając część swojego życia rodzinie, odkłada w czasie zabezpieczenie własnej starości (chyba, że odkłada sobie sama bo ją na to stać). Ma płacone składki ZUS (jeśli jest na etacie) albo żadnych. Z kolei idąc do pracy, oddaje swoją pensje niani albo państwo i tak zapłaci komuś kto dziecko będzie wychowywał, da na placówkę opiekuńczą, żłobek czy przedszkole.
Spójrzmy okiem polityki socjalnej.
Rodzicielstwo aktywne opiekuńczo (wychowywanie dziecka po "urlopie" macierzyńskim, bez innego zatrudnienia) to praca na pełny etat 24 h na dobę bez prawa do urlopu, zwolnienia lekarskiego, wynagrodzenia i ubezpieczenia (to ostatnie przysługuje na wychowawczym przy umowie o pracę), co przecież jest podstawą każdej pracy we współczesnym świecie (niewolnictwo to jednak przeżytek, który dosyć skutecznie został zlikwidowany w naszym obszarze kulturowym).
Czy więc wychowywanie dziecka traktować jak pracę zawodową i to pracę o szczególnym znaczeniu dla państwa? Tak dzieje się np. w Norwegii, gdzie opieka nad potomstwem traktowana jest jak każda inna praca, płatna, z prawem do emerytury. Mamy tu Polskę, a nie Norwegię, ale jak widzimy - da się.
A teraz spójrzmy okiem empatycznego obserwatora.
A teraz spójrzmy okiem empatycznego obserwatora.
Matka pracoholiczka na niewidzialnym etacie, nie jest pracownikiem gorszym, niż ktokolwiek, kto stara się i zasuwa, wypełniając swoje obowiązki najlepiej jak potrafi, nierzadko z narażeniem własnego zdrowia.
Pracoholik, tak jak matka:
- wpada w huśtawkę emocjonalną, podczas której w ekspresowym tempie, na przemian kocha i nienawidzi swojego szefa,
- musi pracować, choć pada na twarz,
- nie pójdzie odpocząć, zanim nie wykona wszystkich obowiązków, nawet tych dodatkowe,
- ma nadmiar obowiązków, które musi wykonać perfekt i zazwyczaj nikogo do pomocy,
- musi pracować, bo jego szef nie da mu wolnego,
- dla rozładowania napięcia pije alkohol, na inne aktywności nie ma siły,
- po pracy nie może się odgonić od myślenia o pracy (rodzic nie może nie myśleć, bo z pracy często w ogóle nie wychodzi
Każdy oceniacz matek, który wszedł w rolę potencjalnego pracodawcy, z worem oczekiwań co do jej obowiązków, jest zarazem zwolniony od odpowiedzialności za pracownika.
Matka ma wychować dziecko zaradne, grzeczne, mądre, dobrze odżywione i ubrane.
Nie może wziąć wolnego, nie powinna narzekać, nie zasłużyła na wyrozumiałość i ma pracować bez materialnych korzyści, przy czym ma być dla dziecka terapeutą, animatorem zabaw, korepetytorem, mediatorem, szoferem, specjalistą żywienia i organizatorką życia.
W czym się różni od człowieka wykonującego pracę zarobkową?
W czym się różni od człowieka wykonującego pracę zarobkową?
Może jednak uznać rodzica za zawód i to zawód o szczególnym znaczeniu dla państwa?
Od tego ile i jakich dzieci wejdzie w dorosłe życie, zależy dobrobyt kraju, w każdym znaczeniu.
Płatne rodzicielstwo aktywne opiekuńczo jest nierealne.
Dlaczego?
Są kobiety, które pracują zawodowo, a i tak wykonują szereg obowiązków domowych.
Są kobiety, które nie miały takiej możliwości, będą protestować.
Niektóre feministki, które uważają, że to nie państwo, a współmałżonek powinien płacić żonie (co może sprowadzać kobietę do roli zależnej i skazanej na męża, czego feministki nie podzielają).
Same zainteresowane, które nie uznają, że ich praca jest na tyle warta, by za nią płacić, bo "robią to z miłości".
Jeśli nie pensja, to co - prawo do emerytury? Składamy się na rządowe samoloty, premie polityków, chodniki i remonty, leczenie uzależnionych, refundacje leków, zasiłki dla bezrobotnych, emerytury i renty, utrzymanie więźniów - składajmy się na starość wychowujących dzieci.
(mamy już taki jeden niedoskonały krok w dobrym kierunku, próbę realizacji konstytucyjnych zapisów np. art. 71 Konstytucji, czyli 500+ i świadczenie macierzyńskie tzw. kosiniakowe dla matek niezatrudnionych na etatach).
Urlop wychowawczy nie musi być tylko dla zatrudnionych na umowę o pracę. Matki mamy różne. Przedsiębiorczynie, które muszą zawiesić działalność, zatrudnione o dzieło, bezrobotne.
Czy one mogą liczyć na składkowy wychowawczy? Czy państwo owszem, składki opłaci, ale tylko etatowym?
Wielu mówi, że te pomysły to utopia.
Być może, ale w XIX w. utopią były prawa pracownicze. Dziś w XXI w. rodzic to nowy zawód, który domaga się takich praw, jakich pracownicy domagali się w XIX w.
Wiadomo, że znajdą się tacy, co mogliby wykorzystywać ten przywilej, ale nie ma co wszystkich uczciwych rodziców sprowadzać do patologii, bo np. tych, co wyciągają zasiłki czy rentę od państwa jest trochę i z tego powodu się tych przywilejów wszystkim nie likwiduje.
Być może, ale w XIX w. utopią były prawa pracownicze. Dziś w XXI w. rodzic to nowy zawód, który domaga się takich praw, jakich pracownicy domagali się w XIX w.
Wiadomo, że znajdą się tacy, co mogliby wykorzystywać ten przywilej, ale nie ma co wszystkich uczciwych rodziców sprowadzać do patologii, bo np. tych, co wyciągają zasiłki czy rentę od państwa jest trochę i z tego powodu się tych przywilejów wszystkim nie likwiduje.